Share the post "Wyjazd integracyjny w magicznej Bretanii"
My też kochamy żeglować. Dlatego wyjazd integracyjny zespołu Click & Boat musiał się odbyć na pokładzie jachtów. Dlaczego we Francji? Bo stąd właśnie pochodzimy. Chcesz poznać dokładną trasę i przekonać się, co udało nam się zobaczyć? Oto skrót z naszego weekendu.
Wyjazd integracyjny – Piątkowe przygotowania
Wyruszyliśmy z biura na spotkanie przygodzie. Wszyscy przygotowani na każde warunki: słonce, deszcz, zimno, wiatr, żadna pogoda nam nie straszna. Z wielką nadzieją na świetnie spędzony czas skierowaliśmy się w kierunku Arzon, z którego wynajęliśmy ponton RIB i 5 jachtów żaglowych : Bavaria 50, Sun Odyssey 449, Sun Odyssey 389, Oceanis 40, Dufour 410. Po przybyciu każdy musiał odnaleźć swoją łódź i pozostałą część załogi, z którą będzie spał. Oczywiście nie zabrakło kupy śmiechu przy wyborze koi i przy próbach rozłożenia koi w mesie. Okazało się to nie tak proste jak by mogło się wydawać.
Kiedy każdy już się zainstalował na swojej łodzi, przystąpiliśmy do świętowania początku weekendu w jednej z pobliskich dyskotek. Wyjazd integracyjny nie może obyć się bez odpowiedniej formy integracji. Trzeba wspomnieć, że we Francji z reguły sklepy są zamykane raczej wcześnie. Jeśli jest to taka mała miejscowość jak Arzon, trzeba się zaopatrzyć w jedzenie o wiele wcześniej. Prawdziwy sezon jeszcze się nie rozpoczął, dlatego wieczorem ciężko było znaleźć jakiś bar lub restaurację, w której mogliśmy wspólnie spędzić czas. Samo miasteczko jest bardzo urocze, szczególnie cześć portowa, która jest bardzo rozbudowana i przygotowana na przyjęcie wielu miłośników morskich przygód. W sezonie, kiedy więcej żeglarzy cumuje w porcie Arzon, na pewno jest większy ruch, więcej restauracji, sklepów jest otwartych także jest to na pewno miejsce, w którym dobrze jest zacząć rejs.
Etap 1 Arzon-Belle-Île-en-Mer (około 4-5h)
We Francji na śniadanie je się bardzo często pyszne i świeże croissants, pains au chocolat, które udało nam się zdobyć również dla nas w okolicznej piekarni. Tradycyjne smaki świeżych wypieków to najlepsze co mogło nas spotkać tego ranka. Następnie sprawdziliśmy stan i wyposażenie naszych jachtów, co okazało się nie lada wyzwaniem: każdy znał to w innym języku. Kiedy wszyscy byliśmy już gotowi, pomieszaliśmy ekipy na łodziach i czekaliśmy na sygnał na wypłynięcie na nasze pierwsze morskie przygody w tym roku.
Jachty wypożyczyliśmy bez skipperow, bo dużo osób wśród nas ma patenty żeglarskie. Niektórzy musieli sobie przypomnieć podstawy żeglarstwa, najbardziej przydatne węzły, lub co zabawniejsze nauczyć się komend w innym języku (pochodzimy z wielu rożnych krajów i niektórzy skipperzy mówili tylko po angielsku, niektórzy raczej po francusku). Prowiant na podróż mieliśmy już zakupiony, więc posiłek zjedliśmy wspólnie na pokładzie zewnętrznym. Czy było zimno? Byliśmy dobrze przygotowani na chłodniejsze warunki, dlatego było nam idealnie. Na cale szczęście nie padało, także mogliśmy korzystać z pokładu zewnętrznego przez cały czas.
Zaskakująco piękna Belle-Île-en-Mer
Co robiliśmy podczas tych kilku godzin? Oczywiście ścigaliśmy się z innymi. Ten mały element rywalizacji pozwolił nam doszlifować naszą wiedzę żeglarską, tak żeby dokonać manewrów lepiej, niż inne łodzie. Nie oznacza to jednak, że nie mieliśmy czasu opowiadać sobie morskich historii, grać w różnego rodzaju gry, czy nawet tańczyć :). Bardziej odważnym udało się nawet wykąpać. Dlaczego bardziej odważnym? Bo kąpiel w wodzie o temperaturze 13 stopni na pewno nie jest czynnością, która cieszy wszystkich ?
Po 5 godzinach udało nam się dopłynąć do naszego celu, czyli wyspy Belle-Île-en-Mer. Niezwykle zaskakująca, bardzo imponująca zarówno z morza jak i z lądu. Co rzuca się od razu w oczy, to jej brzegi. Skaliste klify porośnięte zieloną trawą przypominają, ze Bretania i jej okolice mają w sobie korzenie celtyckie. Dodatkowego uroku dodają domy, które zbudowane są prawie na samych brzegach klifów. Z drugiej strony widać mury wielkiej cytadeli, której konstrukcję rozpoczęto już w 1550r. Jest ona ogromna i polecamy ją zobaczyć również wewnątrz. Samo miasteczko jest urzekające. Mnóstwo różnokolorowych budynków, kręte uliczki, mnóstwo malutkich restauracyjek. Mieliśmy szczęście bo w kawiarni, w której zatrzymaliśmy się na gorącą czekoladę zatrzymało się również kilku żeglarzy, którzy umilili wszystkim czas francuskimi szantami. Atmosfera nie do opisania. Nasz spacer po porcie zakończyliśmy w jednej z tradycyjnych naleśnikarni, gdzie zjedliśmy typowe dla Bretanii galettes bretonnes, crêpes caramel au beurre salé popijając lokalnym cydrem. Rewelacja!
Etap 2- Le Palais (Belle-Île-en-Mer) – La Trinité-sur-Mer (około 4-5h)
Drugi dzień żeglugi czas zacząć! Wszyscy już oswojeni z bujaniem, z trybem życia na pokładzie, z obowiązkami załogi. Jednym słowem: każdy wie, czego się spodziewać. Wszyscy w dobrych humorach przygotowujemy się na drugi dzień żeglugi. Tym razem podczas rejsu bawiliśmy się w kucharzy i staraliśmy się wykorzystać jak najwięcej rzeczy do jedzenia, które mieliśmy na łodzi. Czy to różnego rodzaju sałatki ze świeżych warzyw, czy też makarony (włoskie carbonara robione przez Włochów), każdy mógł popuścić wodze fantazji. Dzięki temu, że łodzie były bardzo dobrze wyposażone, mogliśmy spokojnie zużywać produkty zakupione wcześniej. Wyjazd integracyjny, dzięki której łączą się kultury z całego świata to jeden z pomysłów na poznanie się nawzajem i naszych codziennych zwyczajów.
La Trinité-sur-Mer i jego niespodzianki
Po kilku godzinach mniej lub bardziej intensywnego rejsu (niektórzy preferowali jednak rejs spacerowy płynąc gdzie popadnie, drudzy woleli być wszędzie pierwsi, a jeszcze inni zrobili z jachtów żaglowych łodzie motorowe) dopłynęliśmy do La Trinité-sur-Mer, dużego i bardzo znanego portu w tym regionie. Bardzo dobrze przystosowane do postoju jak i również do magazynowania i remontu jachtów. Dodatkowo liczne pomieszczenia sanitarne z prysznicami, pralnią, liczne restauracje, bary, sklepy z pamiątkami). Co ciekawe, w tym właśnie porcie mieliśmy okazję widzieć dwa trimarany (trzykadłubowce), o których mówi się, że wyglądają, jakby latały po wodzie. Na jednym z nich (Sodebo Ultim’) pływa bardzo znany francuski żeglarz Thomas Coville, zdobywca licznych nagród na regatach na całym świecie (ostatnio Transat Jacques-Vabre w 2017r).
Po wieczornym spacerze po porcie nie mogliśmy się powstrzymać i znowu wylądowaliśmy w naleśnikarni. Może Wam się to wydawać całkiem zwyczajne, ale te specjalne galettes bretonnes z ciemnej mąki są naprawdę przepyszne! A les crepes ze słonym karmelem to po prostu raj dla podniebienia. Wszystko w akompaniamencie cydru i naszych wspaniałych humorów i samych zmęczonych, ale zadowolonych buzi. Po kolacji wiadomo: czas na rozrywkę i na poznanie członków innych zespołów, czyli to co wyjazd integracyjny ma na celu. Byliśmy zacumowani przy jednej kei i dzięki dobrej pogodzie mogliśmy cieszyć się swoją obecnością na zewnątrz, przy naszych jachtach. Port jest na tyle duży, że każdy znajdzie dla siebie miejsce i nie będzie nikomu przeszkadzał, nawet podczas małych wieczornych integracji (albo po prostu mieliśmy szczęście i jeszcze nie było tłumów, którym byśmy przeszkadzali ?).
Etap 3 – La Trinité-sur-Mer – Arzon (1,5-2h)
To już ostatni z naszych puktów wycieczki, zatem wyjazd integracyjny powoli dobiega końca. Nie było wiatru, więc wszyscy musieliśmy płynąć na silniku, jednak widoki, które na nas czekały były absolutnie niesamowite. Linia horyzontu była zupełnie niewidoczna, mieliśmy wrażenie jak gdyby niebo połączyło się z wodą, albo jakbyśmy po prostu płynęli w chmurach. Dodatkowo tafla wody była raczej jak na jeziorze, a nie na morzu, czy oceanie. Próbowaliśmy również złowić parę ryb podczas nawigowania, jednak to nie był nasz dzień…. Dlatego w ramach pocieszenia zamontowaliśmy wakeboard do naszego pontonu RIB i korzystaliśmy ze świetnych warunków. W pewnym momencie nawet mogliśmy cieszyć się słońcem, które dodało nam nieco kolorów na twarzach.
I to już prawie koniec. Zacumowaliśmy w naszym początkowym porcie, porządnie wyszorowaliśmy i zdaliśmy jachty i pora była się rozstać. Wzbogaceni o wspaniałe doświadczenia, nowe znajomości, piękne wspomnienia i niezapomniane wrażenia, z pełną motywacją powracamy do naszych biurek, żeby pomoc również Wam doświadczyć tych magicznych chwil na podkładzie czarterowanych jachtów.
Wniosek: w dobrym towarzystwie nawet pogoda Ci nie straszna, a czas płynie o wiele szybciej niż mogłoby się wydawać. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego weekendu. Teraz wypoczęci i szczęśliwi możemy przystąpić do otwarcia sezonu również dla Was. Jeśli chciałbyś powtórzyć naszą trasę, a nawet pokusić się o więcej w Bretanii, zobacz jakie jachty możesz z nami wyczarterować. I może nie widać tego na naszych zdjęcia, ale Bretania jest absolutnie warta zobaczenia. Przekonaj się sam! Do usłyszenia wkrótce!
Czy ten artykuł okazał się przydatny? Daj nam znać zostawiając komentarz pod spodem! A może masz jeszcze jakieś pytania? Skontaktuj się z nami!